Pytanie: Nie mogę pojąć tej prośby z "Ojcze nasz": "I nie wódź nas na pokuszenie". Kiedy się modlę tymi słowami, staram się wkładać w nie następujący sens: "Boże, Ty znasz moją dobrą wolę i moją słabość! Racz chronić mnie przed pokusami ponad siłę! Racz chronić mnie również przed takimi pokusami, które wprawdzie nie są ponad moje siły, ale o których Ty, Boże Nie można wyjaśnić stopniowego odchodzenia przez biblistykę dwudziestowieczną od sformułowania „nie wódź nas na pokuszenie” na „nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie” lub podobne bez choćby krótkiego opowiedzenia o jego pracy nad tak zwanymi tłumaczeniami retrowersyjnym, czyli tłumaczeniami zwrotnymi z greki na hebrajski. Jul 5, 2019 - Przez blisko dwa tysiące lat, katolicy nie mieli trudności z poprawnym odczytaniem tych słów Chrystusa Klaudia Leszczyńska - strona autorska: Mała zapowiedź "Nie wódź nas na pokuszenie" w wykonaniu Ilony Papież Franciszek koryguje modlitwę „Ojcze Nasz” - tak media na świecie odnotowały jego słowa o tym, że należy zmienić włoskie tłumaczenie fragmentu Modlitwy Pańskiej: „Nie wódź nas na pokuszenie”. Zdaniem papieża tłumaczenie jest błędne. Translations in context of "gdy jesteśmy wodzeni na pokuszenie" in Polish-English from Reverso Context: A gdy jesteśmy wodzeni na pokuszenie, znajdzie sposób, abyśmy mogli wytrwać. . Modlitwa "Ojcze nasz" nazywana "Modlitwą Pańską" pochodzi bezpośrednio od Jezusa, który nauczał jej w języku aramejskim. Po aramejsku 6 wezwanie brzmi: Ual taalena lenisaion, gdzie termin "nisaion" oznacza próbę. Aktualne 6 wezwanie w modlitwie „Ojcze nasz” w polskim tłumaczeniu (Nie wódź nas na pokuszenie - Mt 6,13; Łk 11,4) może budzić trudność polegającą na tym, że Bóg zostaje ukazany jako podmiot kuszenia człowieka, gdy w tekście Ewangelii podmiotem kuszenia jest szatan (diabeł). W bliskim kontekście termin „kusiciel” jest explicite odniesiony do szatana (Mt 4,3). W Liście Jakuba czytamy: „Kto doznaje pokusy, niech nie mówi: «Bóg mnie kusi». Bóg bowiem ani nie podlega pokusie do zła, ani też nikogo nie kusi” (Jk 1,13). Modlitwa „Ojcze nasz” nazywana „Modlitwą Pańską” pochodzi bezpośrednio od Jezusa, który nauczał jej w języku aramejskim. Po aramejsku 6 wezwanie brzmi: Ual taalena lenisaion, gdzie termin „nisaion” oznacza próbę. W Biblii Bóg często jest przedstawiany jako Ten, który poddaje człowieka próbie (np. próba Abrahama, który ma złożyć w ofierze własnego syna – według tradycji żydowskiej zawartej w targumach Abraham musiał przejść 10 prób, lub próba Hioba), ale w odróżnieniu od działania szatana nigdy nie jest to próba, która ma człowieka upokorzyć i zniszczyć. W tekście Ewangelii Mateusza i Łukasza, które zostały spisane w języku greckim termin aramejski „nisaion” został przetłumaczony jako „peirasmos” (próba, pokusa - Mt 6,13 i Łk 11,4). Św. Hieronim w tłumaczeniu na łacinę zawęża znaczenie do „pokusy”: „et ne nos inducas in temptationem”. Na Wulgacie, która staje się oficjalnym przekładem liturgii Kościoła opierają się przekłady na języki nowożytne, i stąd sformułowanie w języku polskim: „Nie wódź nas na pokuszenie”. Jakub Wujek w oparciu o przekład łaciński oddał to: „I nie wwódź nas w pokuszenie”. Widząc tę trudność, bibliści polscy w Biblii Tysiąclecia - w najnowszym V wydaniu wprowadzili tłumaczenie: „Nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie” a w Biblii Paulistów: „I nie dopuszczaj do nas pokusy (Mt 6,13; Łk 11,4). W takim tłumaczeniu to nie Bóg jest podmiotem kuszenia człowieka, lecz szatan, o którym mówi dalszy ciąg modlitw: „Ale nas zbaw ode Złego”. Propozycja papieża Franciszka na temat precyzacji przekładu 6 wezwania modlitwy „Ojcze nasz” i wprowadzenia do liturgii w formie „I nie pozwól, abyśmy ulegli pokusie” z pewnością pobudzi do głębszej dyskusji nad literacką i teologiczną zawartością modlitwy „Ojcze nasz” kapłanów, biskupów, biblistów, liturgistów, teologów i osoby świeckie. To pozwoli odkrywać głębię i bogactwo nauczania Jezusa zawartego na kartach biblijnych z możliwością udoskonalania przekładu. *Ks. prof. Mirosław S. Wróbel jest światowej sławy biblistą, dyrektorem Instytut Nauk Biblijnych KUL «« | « | 1 | » | »» EWANGELIARZ NIEDZIELNY, 24 lipca 2022 XVII NIEDZIELA ZWYKŁA Łk 11, 1-13 Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów». A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie». Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą». Opowiedziane dziś – w pierwszym czytaniu – typowo orientalne, „targowanie się” Abrahama z Bogiem w sprawie ratowania Sodomy i Gomory przed karą może nam wydać się nieco zaskakujące. I tak jest z pewnością. Z tego jednak, co było znacznie bliższe czytelnikom sprzed blisko czterech tysiącleci, pozostają także dla nas trwałe wskazania. Przy całym szacunku, z jakim Abraham wytrwale ponawia swoje prośby, czyni on to w przekonaniu, że ma do tego pełne prawo jako zaszczycony bliskością Boga, który może jeszcze zmienić decyzję. Ufność Abrahama opiera się na tym, że Bóg nie może wygubić sprawiedliwych razem z niepoprawnymi grzesznikami. Taka podstawa naszej ufnej modlitwy błagalnej jest zawsze aktualna: Bóg jako miłosierny daje nam zawsze szansę wysłuchania. Inną sympatyczną cechą Abrahama w ponawianych prośbach jest jego żywe poczucie solidarności z ludźmi jakoś zagrożonymi: on szczerze jest zatroskany o ich los i chciałby im go zaoszczędzić. Modlitwa Pańska, modlitwa Ojcze nasz, jest nam bardzo dobrze znana. Znamy ją na pamięć. Powtarzamy ją wspólnie na głos każdej niedzieli. Często powtarzamy ją mechanicznie. Czasem odmawiamy ją ze szczerym sercem. Modlitwa ta jest nam bardzo bliska, a jednak wiele jej słów pozostaje dla nas tajemniczych. Czytany dziś fragment Ewangelii jest jednym z dwóch wersji opowieści o tym, jak Jezus nauczył modlitwy swoich uczniów. Każda z opowieści ma trochę inną wersję Modlitwy. Jedna wersja, najbardziej popularna, znajduje się w Ewangelii Mateusza. Tam w czasie Kazania na Górze, Jezus jest przedstawiony jako Nowy Mojżesz, który przynosi swoim uczniom Nową Naukę i nową relację z Bogiem. Przekazuje on słowa modlitwy, którą wszyscy znamy na pamięć i którą na każdej Eucharystii wspólnie powtarzamy. Jest jednak jeszcze druga wersja tej modlitwy, którą dziś czytamy. Jest ona krótsza i znajduje się w Ewangelii Łukasza. Jezus w czasie wędrówki pomiędzy miejscowościami modlił się w samotności. Gdy skończył, zaciekawieni uczniowie poprosili swojego mistrza, aby nauczył ich, jak mają się modlić. Jezus był Mistrzem duchowym swoich uczniów, był nauczycielem. Nauczyciel to nie tylko ten, który przekazuje wiedzę, ale to ten, który również uczy jak żyć, jak postępować, co jest prawdziwą wartością. I Jezus przekazuje uczniom słowa, którymi mogą modlić się do Boga. Ojcze, niech się święci Twoje imię W modlitwie pragniemy, aby imię Boga pozostało święte. Słowo „święty” we współczesnym świecie straciło swoje prawdziwe znaczenie. Współcześnie słowo „święty” kojarzy nam się z pojedynczymi osobami, które w swoim życiu były pobożne i moralne. Świętym jest ten, który wiedzie etyczne życie, jest wierny swoim ideałom i zasadom, podąża całym swoim życiem za Bożym prawem. Jeżeli tak rozumiemy słowo „święty” to nie sposób zrozumieć, co miało by znaczyć zdanie „święć się imię Twoje”. Gdy jednak czytamy uważnie Biblię dostrzegamy, że słowo „święty” oznacza „wyjątkowy”, „niecodzienny” i „niepojęty”. Bóg jest święty, ponieważ jest „Całkowicie Inny”, wyróżnia się od wszystkiego, co nas otacza. Jest tajemniczy, jest fascynujący. Jego objawienie jest wstrząsające i przemieniające człowieka. Jeżeli więc pragniemy, aby imię Boga pozostało święte, to pragniemy, aby słowo „Bóg” pozostało wyjątkowe, aby nie stało się czymś zwykłym, potocznym, banalnym. Aby nie straciło swojej mocy. Stary Testament wiedział jak ważna jest świętość imienia Boga. Jak ważnym było to, żeby nie nadużywać, nie brać imienia Boga nadaremno. Żyd nie mógł nawet wypowiadać imienia Boga na głos, gdyż słowo to utraciłoby swoją wyjątkowość. Stałoby się tylko jednym z wielu słów. I w dzisiejszych czasach widzimy bardzo dobrze, jak słowo „Bóg” traci swoją wyjątkowość. Dla wielu współczesnych „religia” jest tylko zabobonem i przesądem. Dla wielu słowo „Bóg” przestało być święte. W naszej modlitwie pragniemy, aby imię Boga zachowało swoją moc i pozostało wyjątkowe. Niech przyjdzie Twoje Królestwo W modlitwie pragniemy, aby nastało Boże Królestwo. Królestwo Boże jest jednym z głównych tematów nauczania Jezusa. Jezus jako mistrz pomaga swoim uczniom odnaleźć drogę do Królestwa. Pomaga dostrzec Królestwo Boże, które już tutaj pojawia się w naszym życiu. Nie każdy je dostrzega, nie każdy może do niego wejść. Ale jest ono na wyciągnięcie ręki. Królestwo Boże jest spełnieniem naszego życia i naszej historii. Zarówno całego ludu, jak i pojedynczych osób. Jest poczuciem sensu dla całego dotychczasowego życia. W Królestwie człowiek zostaje wybawiony od wszelkiego zła i od winy. Kończy się panowanie zła, zaczyna się panowanie dobra. Następuje wyczekiwana sprawiedliwość. Smutek przemienia się w radość. I to właśnie Królestwa Bożego nasze serca pragną. I to właśnie o Królestwo prosimy, aż przyjdzie. I nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie Słowa te stały się w ostatnich latach przedmiotem burzliwych dyskusji. Pytanie, jakie stawiano i nadal się stawia dotyczy tłumaczenia tego zdania. „Nie wódź nas na pokuszenie” czy „nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”? W różnych tłumaczeniach mamy różne wersje. Kilka lat temu papież Franciszek ogłosił, że słowa, które tradycyjnie tłumaczono jako „nie wódź nas na pokuszenie” powinny zostać tłumaczone właśnie jako „nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”. Ma za tym przemawiać przekonanie, że przecież nie Bóg kusi człowieka. Nie prowadzi nikogo do pokuszenia, do ryzyka, do zła. Bóg jedynie chroni przed pokusą. Nie wszyscy zgodzili się jednak z propozycją papieża. Wśród badaczy pojawiły się różne głosy. Jest to tajemniczy wątek, podobnie jak tajemnicza jest obecność zła na naszym świecie. W naszej modlitwie wyrażamy pragnienie, aby Bóg oszczędził nas przed próbą. Aby nie wystawiał nas na próbę. W Biblii znamy bohaterów, którzy byli wystawiani na liczne próby. Abraham został wystawiony na próbę, jak daleko sięga jego posłuszeństwo. Hiob stanął przed próbą, jak daleko sięga jego oddanie. Jezus był kuszony na pustyni, czy wykorzysta swoją wyjątkowość dla własnego zysku i własnej chwały. Z lektury Pisma wiemy, że im bliżej Boga się znajdujemy, tym więcej pokus i prób czyha na nas. Pamiętajmy więc: modlitwa ma ogromną moc. Modlitwa potrafi przemienić świat, ponieważ modlitwa potrafi przemienić nas. I takiej modlitwy nauczył Jezus swoich uczniów. I takiej modlitwy uczy nas. Wszechmogący i niepojęty Boże, do Ciebie się modlimy, bo pragniemy Twojej obecności, pragniemy Twego Ducha. Prosimy Cię, abyś zbawił nas od rutyny i pustego zwyczaju, gdy wypowiadamy Twoje imię. Prosimy Cię, abyś przypominał nam o swojej obecności, o tym, że jako Stwórca kryjesz się za każdym stworzeniem i każdym darem, który otrzymujemy. Prosimy Cię, abyś wlewał siłę i odwagę w nasze serca. Abyśmy nie wstydzili się prosić o pomoc i abyśmy umieli szukać wsparcia. Prosimy Cię, abyś miał w opiece naszych bliskich, nasze rodziny i naszych przyjaciół. Prosimy Cię, abyś przypominał nam, że Twoim ostatnim słowem jest słowo miłości, akceptacji i przebaczenia. A gdy nie potrafimy zwrócić się do Ciebie w modlitwie, gdy nie potrafimy znaleźć odpowiednich słów, przypominaj nam, że Ty słyszysz nasze serca i wiesz, co znajduje się w naszych duszach. I wysłuchaj nas, gdy w ciszy zanosimy do Ciebie błagania naszych serc I wysłuchaj, gdy modlimy się słowami, których nauczył nas Jezus, nasz Zbawiciel. Amen. W Ewangelii Łukasza bardzo często widzimy Jezusa przebywającego na modlitwie. Podobnie dzieje się w dzisiejszym fragmencie Ewangelii: „Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie”. Gdyby dokładnie przetłumaczyć ten tekst, to należałoby powiedzieć, że Jezus „trwał na modlitwie”. Nie była to zatem jakaś przelotna chwila, ale określona ilość czasu. Widząc modlącego się Jezusa, uczniowie proszą: „Panie, naucz nas się modlić”. Jezus od razu przystępuje do realizacji prośby. Jakby na nią czekał. Czekał, bo chciał, by pragnienie modlitwy wypłynęło z wewnętrza serc uczniów. Nie chciał jej narzucać. Nauczenie modlitw to jedno z najważniejszych zadań wychowawczych w rodzinie. To także wielkie zadanie katechezy. Problem polega na tym, że dzieci, szczególnie te przygotowujące się do pierwszej Komunii świętej, odczuwają przymus uczenia się modlitw. „To trzeba zdać” – mówią dzieci i ich rodzice. Takie podejście sprawia, że modlitwa nie wejdzie w serce dziecka, ani też z serca nie będzie wypływać. Najgłębiej dziecko nauczy się modlitwy, gdy będzie widzieć modlących się tatę i mamę. Modlitwa nie jest „do wkucia”, „do zaliczenia”, tylko do budowania głębokiej relacji z Bogiem. Oby dzieci widzieli swoich rodziców modlących się. Jak uczniowie Jezusa. Po dłuższym przebywaniu Jezusa na modlitwie można by się spodziewać, że treść modlitwy, którą przekaże uczniom, będzie długa, zawiła i skomplikowana. Okazuje się, że jest bardzo krótka. Ewangelia Mateusza przekazuje ją w wersji siedmiu próśb i tę właśnie wersję odmawiamy na co dzień. Ewangelia Łukasza podaje wersję jeszcze krótszą – pięć próśb, jakby tym bardziej chciała podkreślić, że nie liczy się wielomówstwo, ale zawierzenie Bogu i wypowiedzenie próśb o najbardziej podstawowe dobra w życiu człowieka. Zawierzenie wyraża się w tym jednym prostym słowie: „Ojcze”. Bóg jest Ojcem, któremu człowiek oddaje się całkowicie, powierza swoje życie. Po pełnym oddaniu siebie Bogu Ojcu człowiek może wypowiedzieć pięć próśb. „Niech się święci Twoje imię” – Wyrażamy tu pragnienie, by imię Boga było szanowane poprzez nabożne wzywanie świętych imion podczas modlitwy oraz w czasie liturgii. Wyrażamy też pragnienie, by imię Boga nie było obrażane poprzez brak czci i szacunku. Imię Boga jest obrażane, gdy człowiek bluźni przeciw Bogu, ale także, gdy niegodnie zachowuje się w kościele: przez głośne rozmowy, przez niewłaściwy (w lato zbyt skąpy) strój. Ma to czasem miejsce w naszych świątyniach parafialnych. Częściej dzieje się tak w kościołach, które są odwiedzane w celach turystycznych, a o których zapomina się, że są nade wszystko miejscami świętymi. „Niech przyjdzie Twoje królestwo” – ono objawi się w pełni czasu na końcu czasów, ale człowiek ma angażować się w jego budowanie już dziś: poprzez mówienie prawdy i okazywanie miłości, bo królestwo Boże jest królestwem prawdy i miłości. Jest ono dziełem zarówno Boga, jak i człowieka. Nie dziełem samego Boga, dlatego człowiek nie ma siedzieć z założonymi rękami i czekać, że Bóg za niego wszystko zrobi. To byłoby lenistwo, a nie zawierzenie Bogu. Ostateczne królestwo nie jest też dziełem samego człowieka, bo człowiek – choć mu się czasem tak wydaje – nie zbuduje własnymi rękami raju na ziemi. Raj na ziemi to neo-marksistowska utopia. „Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień” – na chleb trzeba pracować, a nie trwać w lenistwie, przed czym przestrzega właściwe rozumienie poprzedniej prośby. Jednak w tej prośbie zawierzamy się Bożej Opatrzności, prosząc, by rzeczywiście nie zabrakło podstawowych dóbr, koniecznych do życia i rozwoju. Do takich dóbr należy chleb, praca, no i zdrowie. O nie modlimy się wówczas, gdy zaczyna go brakować. O chleb (poza „Ojcze nasz”) nie modlimy się prawie w ogóle, bo nie przymieramy z głodu. Nierzadko natomiast modlimy się o dobra dodatkowe: o lepszą pracę, o dobrą pogodę podczas urlopu. Owszem, i o takie rzeczy możemy prosić. Jednak trzeba pamiętać, że dobra dodatkowe są możliwe dlatego, że mamy dobra podstawowe, a to, że mamy dobra podstawowe, to nie przede wszystkim nasza zasługa, ale znak Opatrzności Bożej, która co dnia nad nami czuwa. O tę Bożą opiekę prosimy przy tej właśnie prośbie. „Przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini”. Największym nieszczęściem człowieka nie jest choroba, ale grzech, a grzechy popełniamy nierzadko, nawet ciężkie i poważne. Dlatego w tej prośbie prosimy dobrego Boga o ich przebaczenie, deklarując, że i my przebaczamy naszym winowajcom. Każdy grzech obraża Boga, każdy grzech, nawet najbardziej osobisty, jest naruszeniem świętości imienia Boga (czyli stoi w sprzeczności z pierwszą prośbą), dlatego o przebaczenie trzeba prosić Boga. Współczesny człowiek nie chce mówić o grzechach. Chce to słowo usunąć ze swojego języka. A jednak każda modlitwa „Ojcze nasz” jest właściwie przyznaniem się do własnej grzeszności. W tej prośbie zawarta jest jeszcze jedna prawda: pojednanie z Bogiem nie dokona się bez pojednania z bliźnim, a warunkiem tego pojednania jest wybaczenie, gdy bliźni zawinił względem nas oraz przeproszenie, gdy myśmy wyrządzili krzywdę. „Nie dopuść, byśmy ulegli pokusie”. To biblijne tłumaczenie wydaje się niektórym być lepsze niż staropolskie tłumaczenie „nie wódź nas na pokuszenie”, z którego jakoby wynika, że Bóg człowieka kusi. Problem jednak tkwi w tym, że tłumaczenie „nie dopuść, byśmy ulegli pokusie” też nie jest precyzyjne. Po grecku w Ewangelii Łukasza mamy wyrażenie „me eisenenkeis peirasmos”; „me eisenenkeis” znaczy „nie wprowadzaj”, „nie poddawaj”, zaś „peirasmos” to wieloznaczne słowo; oznacza: „pokusę”, ale także „próbę”, „ciężkie doświadczenie”. Ostatecznie prośba ta brzmi: „nie poddawaj nas próbie”. Czyli chroń nas Boże przed ciężkimi doświadczeniami, przed chorobą, rozpaczą, depresją, w których mogą zrodzić się zwątpienia, a które szatan przekształca w pokusy przeciw wierze w Boga. W tej prośbie zawarte jest też błaganie o siły w ciężkich doświadczeniach, by człowiek nie zwątpił. Tłumaczenie „nie dopuść, byśmy ulegli pokusie”, które czasem postuluje się by wprowadzić zamiast „nie wódź nas na pokuszenie” nie oddaje wszystkiego tego, co wiąże się z prośbą o zachowanie od ciężkich prób i o siły w ciężkich doświadczeniach. 1 / 1 Żeby tę prośbę mówić z przekonaniem i zrozumieniem, trzeba mieć trochę doświadczenia własnej słabości. Na początku swego nawrócenia gotowi jesteśmy traktować przykazania Boże, rady ewangeliczne, nauki ascetów tak mniej więcej, jak sportowiec zawody: jeszcze wyżej dajcie mi tę poprzeczkę, pokażę wszystkim, na co mnie stać. Po latach, gdyśmy już tyle razy zaryli nosem w ziemię, tak że nawet w naszej głowie coś wreszcie zaświtało, nabieramy pokory. Nie podwyższaj nam poprzeczki, Panie; ale jeśli w Twoich planach leży jej podwyższenie, ufamy Tobie. Nie chcemy już pokazywać nikomu, na co nas stać, nie prosimy o żadną okazję do tego, prosimy tylko o zwykłą, codzienną łaskę do zwykłych codziennych zadań; ale jeżeli masz dla nas jakieś zadanie trudne, niebezpieczne, grożące klęską, przyjmiemy je z Twojej ręki, z ręki Ojca. Bo chcesz może, żebyśmy je pomimo wszystko wykonali Twoją mocą i zrozumieli lepiej Twoją miłość. A może chcesz, żebyśmy jeszcze raz zaryli nosem w ziemię i zrozumieli lepiej własną małość. Więc nie wódź nas na pokuszenie; ale gdziekolwiek nas prowadzisz, choćby tam było pokuszenie, ufamy Tobie, że zbawisz nas od złego i poprowadzisz ku większemu dobru. Fragment książki „Jednego potrzeba. Refleksje biblijne” Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa. Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy. "Niechaj nikt, gdy wystawiony jest na pokusę, nie mówi: Przez Boga jestem kuszony; Bóg, bowiem nie jest podatny na pokusy do złego ani sam nikogo nie kusi. " - Jb. 1:13 Być może najbardziej intrygującą częścią Modlitwy Pańskiej są słowa, “Nie wódź nas na pokuszenie.” O co chodzi? Faktycznie, na pierwszy rzut oka trudno powiedzieć, co autor miał na myśli. Mimo to, Biblia mówi jasno, że Bóg nas nie kusi. Dlaczego więc Jezus naucza nas, aby mówić, “Nie wódź nas na pokuszenie?” 1. Przede wszystkim, Chrystus przypomina nam, że potrzebujemy wzywać pomoc Bożą stając wobec pokusy. Wzywamy Boga na pomoc by dał nam siły w przechodzeniu rozmaitych prób prosząc także o siłę by oprzeć się pokuszeniu. 2. Jest to też apel do Boga: – by pomógł nam podjąć mądre decyzje, które będą nas trzymały z dala od zasadzki złego – by dał mądrość w rozwijaniu stylu życia ograniczającego pokusy. 3. „Od złego” w tym wierszu faktycznie znaczy „licho, diabeł”. Szatan jest inteligentniejszy i silniejszy od nas. Nie jest za to inteligentniejszy i silniejszy od Boga. Potrzebujemy, zatem wzywać Boga by dał nam siły by opierać się pokusom i zbawieniu od złego. On chce zniszczyć nasze życie, ale Bóg chce, żebyśmy żyli życiem pełnym, spełnionym. Zaufanie Bogu ma olbrzymi sens. Jedynie On ma siłę uchronić nas od złego! Odpieraj wszelkie pokusy w imieniu Jezusa Chrystusa! Amen?

i nie wódź nas na pokuszenie